piątek, 2 września 2016

Rozdział Drugi

                             Niepewnie zaczęła iść przed siebie. Była przestraszona. Ściana się za nią zasunęła. Chciała wykrzyczeć "Nie!", ale nie miała odwagi si odezwać. Stanęła. Zobaczyła jakieś drzwi, około metr przed nią. Zacisnęła powieki. Zaczęła posuwać się do przodu. Po omacku złapała klamkę.

-Proszę... Błagam no...- pchnęła je- Niech to będzie wyjście...

                          Uchyliła powieki. Zobaczyła komnatę, a w niej parę szkieletów. Krzyknęła głośno. Chciała zawrócić, ale okazało się że drzwi zniknęły. Przełknęła głośno ślinę.Walnęła pięścią o ścianę.

-Hej! Jest tam ktoś?!

                         Po 10 minut wołania, opadła bezwładnie na ziemię. Rozejrzała się bo śmierdzącej stęchlizną komnacie. Zobaczyła na jedenej z ścian cudowne lustro w srebrnej, przepięknie ozdobionej ramie. Nieśmiało podniosła się. Podeszłą do tamtej ściany. Zbliżyła dłoń do tafli lustra.

-Gdzie z tymi łapami?!- przemówiło
-AAA!
-Co się drzesz głupia? Gadającego lustra nie widziałaś?

                        Przerażona upadła na ziemię. Serce waliło jej jak szalone. To zaczęło coś mamrotać. Przestraszona zaczęła szukać czegoś czym można je walnąć. Sięgnęła po kość udową jednego z szkieletów. Wstała ciężko łapiąc oddech.

-Dobra, jestem...
-Raz...
-Hm?
-Dwa...- wzięła rozmach
-Ani się waż!
-Trzy!

                      Chciała walnąć w lustro, jednak to nagle się zaświeciło i wpadła wprost w jego tafle. Po chwili już była za nią. Uderzyła głową o ziemię. Wymamrotała coś i zamknęła oczy.

                       Niedługo potem otworzyła oczy. Jęknęła głośno. "Moja głowa..." Usiadła na ziemi. Znowu była w piwnicy. Podrapała się w tył głowy. "Ale dziwny sen... To tłumaczy dlaczego leżę na ziemi...". Obolała podniosła się z podłogi. Poszła w stronę schodów. Przypomniała sobie że musi iść do pracy. Weszła na korytarz.

                      Zobaczyła blondynkę ubraną w białą koszulę z niebieskim krawatem. Rozglądała się spokojnie po holu. Nagle z uśmiechem podeszła do Anastazji. Pogładziła dłonią brązową spódniczkę i złotymi oczyma zmierzyła od góry do dołu brunetkę. Avril zmarszczyła brwi. ''... Myślałam że tylko Nat tak się ubiera... Pierwszy raz ją widzę. Nowa uczennica?"

-Dałaś radę z pudłem?- spytała blondynka z uśmiechem
-Em... znamy się?
-To ja, Natalia.
-Em...
-Wszystko okey?
-Nie?- "I tu nie chodzi tylko o to że cholernie boli mnie makówka!"
-Eh... Główny gospodarz, Natalia Seven. Przestań się wygłupiać.
-Główny...
-Natalio, jak idą prace nad koncertem?

                       Do blondynki podszedł staruszek w różowej koszuli i beżowych spodiach. Avril przyjrzała się mu. "Coś tu nie gra..." Rozmawiali chwilę. Gdy usłyszała że zwraca się do niego "Dyrektorze Johns", oniemiała. Ty było nazwisko dyrektorki Słodkiego Amorisa. A Natalia Seven... Nataniel miał na nazwisko Seven! Po chwili dyrektor odszedł. "Czyli..."

-O mój boże!!! Ty jesteś dziewczyną!!!- pisnęła głośno i aż odskoczyła.
-Jak widać. Ale spokojnie, wolałabym żebyś nie krzyczała tak głośno. W szkole nie powinno się tak robić.- powiedziała trochę zestresowana, starając się skarcić wzrokiem dziewczynę.
-Dyrektor to facet!- była w ostrym szoku
-Proszę cię o spokój... Nie wiem co w ciebie wstąpiło ale...
-Eeee tak, tak! Rozumiem. Już dobrze Na... Natalio. - powiedziała przełykając głośno ślinę
-Ale krzyki!- rozległ się chłopięcy krzyk- Co to za zamieszanie?
-A-a-a..a!!

                    Głos stanął Avril w gardle. Chciała na całe gardło krzyknąć "Amber!". No tyle że to nie była Amber... bynajmniej nie do końca... Holem spokojnie szedł sobie blondyn ubrany w beżową bluzkę i jeansowe spodnie. Stanął obok Natalii. "O cholera... Chociaż muszę przyznać że jako chłopak.. Nawet, nawet... Pfu! O czy ja myślę?!"

-Avirl, nie miałaś przypadkiem... No wiesz. Praca.
-E....
   
                   Przyjrzał się uważnie szatynce. Czuła się nijako zgnieciona spojrzeniem jego błękitny tęczówek. Głośnio przełknęła ślinę. " Dobra, to jest serio dziwne! Trzeba było nie atakować tego głupiego lustra!"

-Wszystko w porządku?- spytał
-Ja, może potem...- zrobiła krok w tył.- Musze lecieć...- odwróciła się na pięcie i wpadła twarzą na czyiś brzuch.
- Powinnaś uważać.- usłyszała czyiś ciepły i przyjazny głos, a także łomot książek które spadły tej osobie na ziemie.
-Przepraszam! Po prostu... jakoś tak..- zebrała książki które wypadły chłopakowi na ziemię.
-Nie szkodzi.- osoba ta ukucnęła
-Naprawdę przepraszam..- spojrzała na niego- Ro...Ro...
-Ruben. Co chwila zapominasz moje imię. Wczoraj nazywałaś mnie Rocky, a w piątek Rick.
-Am..- książki wypadły jej z rąk. Była w ostrym szoku.

                  Chłopak ten miał włosy białe jak śnieg, sięgające niemalże do pasa. Jego złote oczy wesoło na nią spoglądały. Był ubrany w białą bluzkę i szarą bluzę, a na nogach spoczywały czarne spodnie. Z uśmiechem wziął książki z ziemi.

-Ja... - patrzyła na niego wciąż zszokowana. "On wygląda jak Rozalia! I... F***, nazwałam wczoraj Rozalię Roksana! Faktycznie co chwila przekręcam jej imię.."
-To nawet słodkie.- poczochrał ją
-Ja... Musze już uciekać!

                 Pobiegła korytarzem. "To jakiś chory sen! Albo kolejny żart Kastiela!" Jednak gdy weszła na dziedziniec... Od razu czuła że teoria numer dwa, raczej odpada.

-Kaaa...!- znowu się zacięła- Co tu do jasnej cholery się odwala?!

                Wściekła podeszła do drzewa i zaczęła je kopać z całej siły. Czerwonowłosa dziewczyna spokojnie patrzyła jak szatynka znęca się nad drzewem. Zaciągnęła się papierosem po czym wypuściła dym. Włożyła dłoń do kieszeni krótkich czarnych spodenek. Podeszła do dziewczyny i złapała ja za ramię.

-Ej, a z tobą wszystko aby okey?
-Nie!!!!- jęknęła i wściekła oparła czoło o pień drzewa.
-WoW...-rzuciła papierosa i zgniotła piętą.- Aż taka zła była ta kara?
-Jeszcze jedno słowo Kas a ci odrąbię łeb!
-Od kiedy ja ci pozwalam mówić na siebie Kas?
-Od kiedy... Ugh!
-Dla ciebie pani Kas.- poczochrała ją
-Ugh... Pieprzone lustro!
-A co, pękło na twój widok?- prychnęła rozbawiona

Koniec Rozdziału Drugiego

_______________________
Hej!

Lustro: Dziękujemy za wycieczkę po chorym umyśle Misty! Kolejna wycieczka, już w trzecim rozdziale!
Ha ha, ha! No bardzo śmieszne! *odpowiada z sarkazmem*
Lustro: A żebyś wiedziała. Ciekawe kto jeszcze był na tyle porąbany by zrobić takie opowiadanie.
To wariaci, są największymi geniuszami.
Lustro: Dobra, dobra... Jak na moje to jesteś tak mądra jak spleśniały ser, ale mniejsza.
Ugh!
Lustro: W następnym rozdziale, kolejne chore pomysły przemienione w opowiadanie!

Pozdrawia szalona Misty i mistrz reklamy, Lustro.

6 komentarzy:

  1. O Boże. Ten pomysł jest cudowny. Pierwszy raz taki pomysł i tak się tym teraz jaram, że jak zawiesisz czy coś to normalnie nogi z dupy powyrywam 😂. Ta zamiana z chłopaków na dziewczyny i na odwrót jest wspaniała! Nie mogę się doczekać aż Avril pozna resztę zamienionych w płeć przeciwną osób. Jejku! Dawaj szybciej rozdział! Nie odbieraj tego jako ponaglanie czy coś w tym stylu... Chociaż nie, ja Cię ponaglam xD. Po prostu nie mogę się doczekać następnego. Ehh... Żegnam się i mam nadzieję, że jeszcze szybko tu wrócę, aby skomentować drugi rozdział ;D. Pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej. Bajo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyszłym tygodniu postaram się coś wyskrobać xD

      Usuń
  2. Supcio rozdział !!
    Aż zabrakło mi tchu xD
    Nie spodziewałam się takiej zmiany jak wejdzie do tego lustra...Miałaś świetny pomysł ^^
    Czekam na ciąg dalszy
    Pozdro i weny życzem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Cieszę się że rozdział przypadł do gustu. :)

      Usuń
  3. Łał...No to mnie zaskoczyłaś.Gratuluje bardzo oryginalnego pomysłu.Jestem bardzo ciekawa co jeszcze wymylisz ;) A domyślam się,że będzie jeszcze dużo wiecej niezwykłych wydarzeń.Szczerze mówiac,nie przepadam za tego typu opowiadaniami,ale to opowiadanie jest już wyjątkiem :) Spodobało mi się i zaciekawiło choć to dopiero początek...Pozdrawiam i życzę duuużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Oby i kolejne rozdziały ci się spodobały!

      Usuń